piątek, 15 stycznia 2016
Od Niko
Otworzyłem powoli oczy próbując przyzwyczaić się do światła, które właśnie zaczęło wpadać do mojego domku. Eh, głupie słońce... Podreptałem w stronę lasu, który znajdował się niedaleko. Cień, które rzucały wysokie, rozłożyste drzewa był idealny. Otulał mnie swoimi czarnymi, chłodnymi ogonami, dając fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Dreptałem dalej, rozkoszując się chłodnym, świeżym powietrzem. W oddali zauważyłem strumyk więc czym prędzej do niego podreptałem. Woda była lodowata ale nie zwracałem na to większej uwagi. Gdy w końcu uznałem, że zaraz zamarznę, podreptałem z powrotem na udeptaną ścieżkę, i wędrowałem dalej. Spokój, który panował przerwały coraz głośniejsze kroki. Ktoś się zbliżał. Postanowiłem jeszcze nie zwracać na siebie większej uwagi, więc zboczyłem ze ścieżki. Pragnąłem towarzystwa, jednak teraz chciałem zostać sam. Nieco zbyt długa trawa łaskotała mnie nieprzyjemnie po brzuchu.
- po prostu poczekam tu, aż nikogo tam nie będzie - pomyślałem i wdrapałem się na niezbyt wysoko wyrośniętą, grubą gałąź. Widok stamtąd był genialny. mimo, że miejsce to oddalone było znacznie od tamtej ścieżki, teraz miałem na nią idealny widok. Nie tylko na nią. Przyznam, że spodobało mi się to miejsce. Rozłożyste drzewa dawały cień, jednak w pewnym momencie przeżadzały się wpuszczając ciepłe promienie na niewielką polane. Płynął tu, na szczęście, malutki strumyk, chlupocząc cicho. Od czasu, do czasu na gałęziach przylatywały ptaki rozpoczynając swój codzienny koncert. Miejsce to bez żalu można było nazwać magicznym. Przymknąłem oczy rozkoszując się każdą chwilą spędzoną tutaj. Nie wiem jak długo czasu spędziłem w tej pozycji, jednak gdy z powrotem otworzyłem oczy, zapadał już zmrok. Poruszyłem lekko zdrętwiałą łapą i zeskoczyłem z drzewa. Ptaki wzleciały w powietrze poruszone nagłym ruchem. Patrzyłem chwile jak zataczają na niebie koło i znowu siadają na konarach. Usłyszałem cichy szelest za sobą. Odwróciłem się powoli, gotowy do nagłego ataku. Zza krzaków wyszedł pies, przyglądając mi się ciekawsko. Uśmiechnąłem się pogodnie.
- Witam, zostaniemy przyjaciółmi? - spytałem. Czego w końcu można było się spodziewać po szczeniaku, który jeszcze nie rozumie okrucieństwa tego świata i bierze każdego za przyjaciela.
( Ktoś? )
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz