Przyspieszyłem biegu, który trwał już od jakiejś godziny. Orion się wkurzy. Są nowe członkinie, a ja byłem nieobecny cały dzień. Jednak nie to na mój łeb. Niech drze się, ile wlezie. Bieg trwał tak długo, bo na ulicy jakiś człowiek mnie potrącił. Skończyło się na szczęście tylko małą raną na udzie. Miałem ochotę zmienić się w człowieka i porządnie rozłupać łeb temu kolesiowi, ale się rozmyśliłem. Wyobrażenie sobie jego głowy przebitej moim mieczem nie zajęło mi długo. Postanowiłem jednak wrócić do sfory i jakoś się poznać z nowymi członkiniami i tym Exanem, czy jak mu tam. Kiedy wreszcie byłem na miejscu rozejrzałem się. Nieopodal była jakaś nowa dziewczyna, wielkości przeciętnego wilka. Kojarzyła mi się z moją sio...Psia krew, byłbym znowu nazwał Suguhę siostrą. Dla jasności, jest moją kuzynką, ale dopóki nie skończyłem dziesięciu lat ludzkich, to byłem przekonany, że jest moją siostrą. Bleh, kończąc tę dramatyczną balladę przejdę do rzeczy. Podszedłem do pół-wadery przyjrzałem się jej. Wow, ona chyba na serio jest pół-wilkiem. Ciekawe. Odsunąłem się i po chwili znalazłem tą nową, małą. Charles Cavalier Spanielka akurat stała nieopodal, chłepcząc powoli wodę z przerębla. Po chwili zerknęła na mnie. Syknąłem niezadowolony tym, że mnie zobaczyła i cofnąłem się.
-Hej, jak się nazywasz?-Zapytała. Przewróciłem oczami i z krzaków odparłem:
-Kazuto.
<Sunia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz